sobota, 12 października 2013

Rozdział II

-To jest Louis.Louis Tomlinson.Kiedyś był w 1D... Kumpluje sie z Zaynem.-wyjaśniła mi Siostra. Przecież wiem kto to Louis Tomlinson! Boże jak on sie zmienił...Nadal oczywiście jest zabójczo przystojny... Taki męski... Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jakiś męski głos.
-Ummm...Hej!Jestem Louis Tomlinson.My sie chyba jeszcze nie znamy... Jestem przyjacielem Zayna...-przedstawił się nie znajomy.
-A... Cześć!Jestem Alice!Rzeczywiście nie mieliśmy okazji się poznać.-odpowiedziałam promiennie i spojrzałam w jego piękne,wpatrzone we mnie,niebieskie paczałki.
-A szkoda!Może... Mogę pomóc Ci z walizkami?-zaproponował po czym spojrzał w moje oczy i kolana mi zupełnie zmiękły...Dodam,że od zawsze z całego One Direction,najbardziej podobał mi się Louis...
-Ehm..Nie musisz... One nie są ciężkie.-uśmiechnęłam się lekko,bo nie ukrywam,byłam troszkę speszona
-Ale ja nalegam Ślicznotko.-ostatni wyraz powiedział dosyć cicho,ale na tyle bym zdołała go usłyszeć. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.W końcu LOUIS TOMLINSON nazwał mnie ślicznotką.Pokiwałam głową w geście zgody i udaliśmy się w stronę samochodu. Wyjęliśmy walizki z bagażnika.Idąc w stronę domku nie przestawaliśmy rozmawiać.Gdy weszliśmy na pięterko gdzie miały spać dziewczyn(ja i Alez) zobaczyłam jakieś torby.Nie były to bagaże mojej siostry tylko raczej jakiegoś chłopaka.
-Hej Lou...?
*Oczami Louisa*
-Tak?-zapytałem stając za najcudowniejszą dziewczyną świata.
-Czyje to są torby? Miałam spać tutaj z Alex...-fakt. Zapomnieli powiedzieć jej o małej zmianie planów.Alex chciała spać z Zaynem,Scott z Barbie,a Julia na kanapie na dole.Wyszło więc na to,że ja i Alice musimy spać na pięterku.
-To są moje torby..Emmm.. Po kilku zmianach,które zaszły ostatecznie wyszło,że ja i ty będziemy spać we dwójkę tutaj...-wyjaśniłem-mam nadzeję,że to nie jest problem...
-Nie!Skąd?!Będzie fajnie!Zajmuję kanapę!-zaśmiała się Alice.Ten jej piękny uśmiec sprawia,że moje serce bije mocniej.Kolana mi miękną..Nie znam jej długo,ale ona sprawia,że zapominam o problemach z Eleanor...Ten jej entuzjazm..Ten zapał do życia.Ach...Szkoda,że nie jest moja..Z tych rozmyśleń wyrwał mnie czyjś uścisk.To było uścisk nikogo innego jak Alice.. Dopiero po chwili gdy się ockąłem oddałem uścisk.
-Za co to ?-zapytałem zaskoczony
-Za pomoc w przenoszeniu walizek.
-Widocznie muszę częściej zajmować się targaniem bagaży.-zaśmiałem się.Po rozpakowaniu toreb zauważyliy,że jest już 13.Czas na obiad.Zeszliśmy na dół.Nie ma ich.Poszukaliśmy naszej ekipy również na zewnątrz.Nie ma.Brakuje też samochodów...Nagle usłyszałem dźwięk przychodzącego SMSa.
*pojechaliśmy na obiad do restauracji w mieście.zostawiliśmy was,żebyście mogli się lepiej poznać. Zayn :)*
-Chodż Alice!Nie ma co ich szukać... pojechali soboe do restauracji na mieście... Mówią,że mamy sie lepiej poznać czy coś...
-Oooh! Szkoda... No,ale cóż..Tylko co my zjemy Lou?-zapytała zmartwiona
-Nie martw się.Wymyślę coś...-uspokoiłem ją.Objąłem ją ramieniemco najwidoczniej ją zdziwiło i ruszyliśmy w stronę domku.Gdy weszliśmy ja zabrałem się za robienie obiadu,a moja przyjaciółka poszła na pięterko.Zrobiłem swoje wykwintne danie i zaniosłem je Alice.
-Mmmmm...Mrożona pizza ! Mniam!-zażartowała.
-Lepsze to niż nic!-rzuciłem i usiadłem obok mojej przyjaciółki.Zabraliśmy się za spożywanie naszego ekskluzywnego dania.Czas mijał szybko w naszym towarzystwie.Wybiła 21... Ich jeszcze nie ma.. Postanowiłem zabrać Alice na nocny spacer. Usiedliśmy na huśtawce.Rozmowa kleiła się nam jak na kropelkę.W pewnym momencie ze śmiechu przewróciłem się niefortunnie na dziewczynę.Ta śmiała się w niebogłosy gdy nagle oboje spoważnialiśmy i delikatnie zbliżyłem się do niej i....








Tym razem rozdział troszkę dłuższy niż poprzedni,ale to w rekompensacie za liczną ilość błędów w poprzedniej części.;) mam nadzieję,że się podoba.Zachęcam do komentowania!
~Basia:*

1 komentarz:

  1. fajny rozdzialik :*
    czekam na nexta :*
    zapraszam do mnie na 61 :*
    http://one-direction-vs-siatkowka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń